Link do wydania 80
Wywiad z Polą Białoskórską
Tworzy produkty cyfrowe od 2016 roku. Jest Product Managerką i mentorką, która miała okazję pracować przy aplikacjach web/mobile/desktop, hardware i systemach wbudowanych z wielu różnych branż – e-commerce, smart homes, automotive, przemysł 4.0, logistyka, medycyna, rozrywka, usługi, od startupów po korporacje. Obecnie PM w firmie Novakid Inc.
Grzesiek: Cześć, Pola. Dziękuje bardzo, że chciałaś się podzielić swoimi doświadczeniami na łamach newslettera Product Art.
Pola: Cześć, Grzegorz. Bardzo dziękuję za zaproszenie. Na wstępie pozdrawiam Cię ze słonecznej Chorwacji. Pracuję jako product manager w firmie Novakid z branży EdTech. Jest to firma, która głównie oferuje lekcje online, one-on-one z nauczycielami z całego świata dla dzieci w wieku 4-12 lat. Tworzymy też gry, bajki i inne interaktywne materiały do nauki języka angielskiego. Ten produkt jest ciekawy pod takim kątem, że teoretycznie naszym klientem są dzieci, ale są też persony nauczycieli oraz rodziców.
Grzesiek: Super. Mogłabyś mnie przeprowadzić przez swoją karierę? Jak trafiłaś do Product Managementu. Skąd taka zajawka?
Pola: Żeby opowiedzieć o mojej karierze, muszę cofnąć się aż do studiów. Studiowałam zarządzanie po angielsku na Politechnice Gdańskiej, ale byłam też na Erasmusie w Danii przez rok, na takim programie „Double diploma”, gdzie miałam okazję studiować Global Business Engineering, które było kierunkiem łączącym IT i biznes. Tam uczyłam się między innymi programowania. Wtedy też dowiedziałam się o Scrumie i bardzo mi się to spodobało, bo łączyło to świat IT i zarządzanie.
Wiedziałam, że chciałabym robić coś w tym kierunku. Jak wróciłam z Danii to zaczęłam pracę jako przedstawiciel sprzedażowy w jednym z Software Housów. Po krótkim czasie właściciel firmy zauważał, że dobrze idzie mi zbieranie wymagań, kontakt z klientem, estymowanie oraz przekazywanie tych wymagań zespołowi developerskiemu. W tamtym czasie moją rolę nazwano “Project Manager” i było to dla mnie coś nowego. Praktyki uczyłam się sama lub od developerów, a teorii z internetu. W tej firmie nie było designerów, researcherów czy sprzedawców, ale dzięki temu mogłam spróbować każdego z tych obszarów.
Wtedy jeszcze nie miałam mocno sprecyzowanej ścieżki kariery i zastanawiałam się czy nie pójść w kierunku roli Scrum Mastera, ale koniec końców znowu właściciel jednej z firm zauważył, że mam wiedzę biznesową i bardzo dobrze dogaduję się z klientami, więc naturalnie stałam się po raz kolejny product managerem.
Pracowałam głównie w software housach, ponieważ myślałam, że jest to bardziej ekscytujące, przez to, że ciągle zmienia się produkt, współpracuje się z różnymi klientami (z różnych branż i krajów). Później okazało się, że można pracować przy jednym produkcie i nadal mieć z tego tyle funu i ekscytacji ile wcześniej przy wielu różnych produktach 😊
Grzesiek: A możesz powiedzieć, dlaczego wahałaś się między stanowiskiem produktowym a scrum masterem?
Pola: W tamtym czasie dopiero zaczynałam się zaznajamiać z różnymi frameworkami i scrum wydawał mi się bardzo ciekawy. Myślałam, że dzięki tej roli, będę mogła współpracować bliżej z ludźmi oraz zespołem.
Jestem empatyczną osobą, więc myślałam, że jest to idealna rola dla mnie. To czego mi bardzo brakowało w byciu scrum masterem to właśnie taki bezpośredni wpływ na produkt.
Jednak rozwijanie funkcjonalności i myślenie o strategii produktu jest dla mnie o wiele ciekawsze, a empatia nadal jest bardzo istotna.
Grzesiek: Opowiedz coś więcej o swoich poprzednich rolach Product Ownera w LPP oraz Head of Product w Venture Devs?
Pola: Po pracy w software housach postanowiłam zacząć pracę w LPP. Chciałam spróbować pracy w bardziej stabilnej firmie, w większym zespole i bardzo zależało mi na znalezieniu mentora – kogoś bardziej doświadczonego, kto poprowadzi mnie w świecie product managementu.
W LPP pracowałam jako Product Owner i zajmowałam się głównie obszarem płatności. Był to stosunkowo mały wycinek i w pewnym sensie traktowany po macoszemu. Na szczęście udało mi się to odczarować i razem ze stakeholderami wykorzystać potencjał płatności na każdym kroku lejka zakupowego. W moim zespole byli tylko backend developerzy, co było ciekawym wyzwaniem.
Jednak w tej roli bardzo brakowało mi różnorodności, większej odpowiedzialności – niestety nie było możliwości zmiany na inny produkt czy pracy nad dodatkowymi obszarami, więc zrezygnowałam i wróciłam do software housów – zaczęłam pracę w Venture Devs.
W Venture Devs bardzo podobało mi się że firma posiadała już wiele ułożonych procesów i była bardzo duża transparentność. Kiedy dołączyłam do firmy moja Product Lead poinformowała cały zespół, że odchodzi i poszukiwali kogoś na jej zastępstwo.
Zaproponowano mi pracę na stanowisku Head of Product, bo zostałam zatrudniona jako Senior Product Manager i naturalnie wydawało się, że ja jestem najlepszą kandydatką do wykonywania tej roli. Zgodziłam się, bo chciałam rozwijać swoje umiejętności liderskie. Moim głównym, pierwotnym zadaniem miało być wspieranie zespołu Product Ownerów i Scrum Masterów we współpracy z klientami, ale jak się później okazało, musiałam pomagać im kończyć projekty i zarządzać zmianą. W tamtym czasie firma mocno się zmieniała, bo chciała mieć swoje własne produkty oparte o technologię blockchain. Nie czułam się kompetentna w tej domenie i postanowiłam zmienić pracę.
Grzesiek: Jakie widzisz największe różnice pomiędzy pracą w software housie, a pracą nad jednym produktem w firmie produktowej?
Pola: Pierwsza rzecz, to na pewno współpraca ze stakeholderami. W software housie są nimi klienci i mają zupełnie inne podejście do samej współpracy oraz do produktu. Bardzo zastanawiają się nad swoim budżetem i ostrożnie podchodzą do tego, na co się decydują.
W firmie, która ma własny produkt jest o tyle lepiej, że jest większa przestrzeń na eksperymentowanie i odważniejsze kroki.
Stakeholderzy są bardziej sprecyzowani, wiedzą czego chcą – bardziej otwarcie dzielą się informacjami dotyczących ich problemów. Bardzo ważna jest też praca na danych. Z mojego doświadczenia, w software housie – bardzo mało pracuje się na danych, trzeba bardzo kombinować, żeby je zdobyć i też często firmy-klienci nie chcą dzielić się tymi danymi lub nie widzą wartości w zdobywaniu tych danych. Nie są skłonni płacić za takie usługi – nie rozumieją dlaczego to tak ważne w procesie budowania produktów.
W firmach produktowych jest większa świadomość i chęć bliskiej współpracy z użytkownikami.
Grzesiek: A jak wygląda części delivery i discovery w obu przypadkach?
Pola: W Venture Devs discovery było super zaplanowane i to był jeden z powodów dla których chciałam tam pracować. Muszę tutaj wspomnieć o dwóch świetnych liderkach – Magdzie Szeniak i Justynie Aptowicz-Aydin, które razem z zespołem Product Managerów i Scrum Masterów, przygotowały playbook, który był know how i zbiorem narzędzi do przeprowadzenia porządnego discovery z klientami. Nie widziałam czegoś takiego w żadnej innej firmie.
W innych software housach często było tak, że przychodził klient i on już miał wizję na produkt – wiedział dokładnie, czego chce – chciał tylko żeby stworzyć to, co on nam powie.
Oczywiście wiele razy ja czy inni PMowie próbowaliśmy przeprowadzać z nimi discovery, ale nie zawsze w software housach jest na to przestrzeń. Ze względu na to, że jest to delikatny temat, klient przychodzi z wizją i dlaczego firma miałaby to zmieniać, dlaczego nie mamy „na tym teoretycznie zarobić”, żeby stworzyć to, czego on chce.
W poważnych i liczących się na rynku software housach. jest tak, że współpracuje się z klientem, żeby zrozumieć, jaki ma pomysł na biznes. Chcemy zwalidować to z nim oraz rynkiem na którym adresowany jest dany problem. Sprawdzić z klientami, czy rzeczywiście jest taka potrzeba, czy ta potrzeba powinna być chociaż lekko zmieniona, żeby rzeczywiście stworzyć dany produkt.
Jeżeli chodzi o discovery w firmach produktowych to też niestety mam takie doświadczenie, że wiele firm jeszcze nie rozumie co to jest i że warto to robić.
W Novakid jak najbardziej widzimy tę wartość i przed każdym kwartałem spotykamy się, aby ustalić nasze KPI. Dzięki temu wiemy czego oczekujemy od produktu i jakie są nasze potrzeby biznesu.
Omawiamy jakie problemy mogą nam przeszkodzić w tym, żeby zrealizować nasze KPI. Kiedy już wiemy jakie są problemy to szukamy do nich rozwiązań. Mamy jakieś pomysły, ale to są nasze hipotezy, więc na początku kwartału testujemy te hipotezy – jeśli coś okaże się dobrym rozwiązaniem, które nam pomaga w podwyższeniu naszych metryk czy KPI –ów, to po prostu to dalej rozwijamy.
Cały czas robimy AB testy, walidujemy inne pomysły, zbieramy feedback od użytkowników – jakościowy na wywiadach, testując funkcje jeszcze przed wdrożeniem na produkcję. Po wypuszczeniu na produkcję sprawdzamy zmiany w naszych metrykach i dalej zbieramy feedback.
Grzesiek: Możesz powiedzieć jak wygląda struktura w Novakid oraz za co jesteś odpowiedzialna?
Pola: Jeśli chodzi o firmę Novakid nasze KPI są ułożone pod Pirate Metrics – głównie skupiamy się obecnie na Acquisition, Activation i Retention.
Nasze zespoły są też w taki sposób podzielone. Już tłumaczę o co chodzi. Mamy zespół od Acquisition, który zajmuje się landing pagem i lejkiem od leada do “sprzedaży” czyli do zarezerwowania lekcji próbnej – tak zaczyna się nasz lejek sprzedażowy.
Mamy też zespół i Product Managera, który zajmuje się etapem Activation, czyli od udanej lekcji próbnej do sprzedaży. Po sprzedaży mamy fazę retencji.
Dla retencji mamy przypisane zespoły parent experience, student experience i mój zespół aplikacji mobilnej.
Do tego wszystkiego dochodzą zespoły back office i teacher experience.
Dlaczego tak to wygląda? Chcemy, żeby każdy z zespołów mógł skupić się nad jednym z KPI i dążył do jego poprawy.
Byłam zatrudniona jako Product Owner, ale teraz doszedł do nas nowy VP of Product i trochę zmienia się ta struktura. Zostaliśmy wyciągnięci z zespołów developerskich i już nie jesteśmy stricte product ownerami tylko product managerami, którzy pracują nad różnymi inicjatywami, a każdy z product managerów może przekazać jakieś zadania, „wizje produktów” do danego zespołu.
Grzesiek: Czyli rozumiem, że pracujecie nad problemem, który zespół ma rozwiązać?
Pola: Tak, dokładnie tak to wygląda. To jest bardzo fajne, dlatego, że duża część obowiązków takich trochę niepotrzebnych (moim zdaniem) odchodzi od product managera – jest przekazywana tech leadom i zespołom developerskim.
Wiem, że nie jest to ogólnie łatwe do zrobienia w każdej firmie, bo wymaga dużej dojrzałości od developerów oraz znajomości biznesu. U nas to działa bardzo dobrze bo developerzy dobrze znają produkt i wszyscy znakomicie się rozumiemy – znamy nasze cele i to co chcemy osiągnąć.
Obecnie jestem odpowiedzialna za aplikację mobilną czyli muszę spiąć te wszystkie zespoły i te obszary, które wymieniłam, bo w aplikacji mobilnej trochę inaczej wygląda acquisition niż np. na landing page. Warto też pamiętać, że użytkownicy nie są tylko w aplikacji webowej lub tylko w aplikacji mobilnej tylko się przenikają, czyli na różnych etapach są na różnych platformach. To jest duże zadanie, żeby to skoordynować i zastanowić się jak to wpływa na nasze metryki.
Grzesiek: Możesz powiedzieć zatem jak wygląda Twoja praca nad produktem mobilnym?
Pola: Pierwsza rzecz to ścisła współpraca z wszystkimi product managerami i stakeholderami. Zaplanowałam sobie to tak, że mam weekly spotkania z każdym z product managerów i zastanawiamy się, czy rzeczy, które oni chcą wprowadzić, jakoś wpływają na aplikację mobilną i czy np. powinniśmy to zrobić inaczej, tak samo, czy coś musimy zmienić. Jeśli jakaś inicjatywa dotyczy aplikacji mobilnej to uczestniczę w spotkaniach i warsztatach ze stakeholderami.
Nie jest to łatwe też ze względu na to, że aplikacja mobilna w NovaKid była zrobiona dość niedawno, ale jak jeszcze nie pracowałam w tej firmie i nie do końca było jasne, czy robimy ją dla rodziców czy dla dzieci. Nie było to do końca przemyślane. Teraz staram się zrozumieć po co jest nam potrzebna aplikacja mobilna i dlaczego tak duży procent naszych użytkowników z niej korzysta. Też na podstawie tego, odkrywam jak ją jeszcze rozwinąć – zastanawiam się jak powinny wyglądać te wszystkie etapy, czyli Acquisition, Activation i Retention.
W każdej firmie na pewno będzie się to różnić, ale u nas odkryliśmy, że aplikacja mobilna jest głównie potrzebna nam pod kątem retencji użytkowników. Dlatego, że bardzo mało użytkowników…
Grzesiek: …zaczyna swoją podróż od aplikacji mobilnej.
Pola: Dokładnie tak. Nasi użytkownicy zaczynają korzystać z Novakid w większości od aplikacji webowej – rejestrując się przez landing page. Ściągają aplikację mobilną, jak już mają subskrypcję, co wiemy, że pozytywnie wpływa na retencję.
Jeżeli chodzi o Acquisition, różnicą jest to, że to trochę inna ścieżka na mobile – inaczej można zareklamować ściągnięcie aplikacji niż zarejestrowanie się na stronie webowej. Trzeba wykonać dużo większy wysiłek, żeby przekonać użytkownika do ściągnięcia aplikacji i dopiero zarejestrowania się w niej.
Grzesiek: Na jakiej zasadzie mapujecie te wszystkie zależności pomiędzy zespołami?
Pola: Przed każdym kwartałem spotykamy się, aby przeprowadzić warsztaty i ustalić KPI, o których wspominałam. Zastanawiamy się, jak możemy ruszyć metryki w tych obszarach.
Kiedy już zaplanujemy, co możemy zrobić, to zastanawiamy się, czy będziemy to robić tylko w aplikacji webowej, czy tylko w aplikacji mobilnej czy w obu na raz.
Dużym wsparciem są tu liderzy zespołów developerskich, bo odgrywają ważną rolę w planowaniu prac pod kątem zależności. Uważam, że to jeden z powodów dla których tak kluczowe jest zaangażowanie przedstawicieli developmentu od pierwszych zalążków inicjatyw.
Grzesiek: Możesz mi powiedzieć, w którym setupie lepiej Ci się pracuje? W roli product manager czy wcześniej jako product owner?
Pola: Pierwsza rzecz to taka, że w każdej firmie rozumienie tych obu ról się różni.
Z mojego doświadczenia w roli Product Ownera głównie chodzi o to, by ściśle współpracować z zespołem developerskim – rozpisywać zadania, priorytetyzować je, uczestniczyć w planowaniu sprintu, być na daily, sprawdzać jak wygląda progres zespołu, czasem planować release’y.
Rola product managera jest bardziej odpowiedzialna i wysokopoziomowa, czyli pracuję obecnie nad inicjatywami, które dotykają tak naprawdę każdego działu naszej firmy.
W tej roli bardziej podoba mi się to, że skupiam się na tych zadaniach dotyczących planowania strategii, zbierania danych na temat nowej funkcjonalności, czy problemów użytkowników. Nie muszę tak wiele czasu poświęcać na współpracę z developerami, ale oczywiście jestem dla nich dostępna, kiedy mnie potrzebują.
Grzesiek: A jak wygląda poszukiwanie odpowiednich problemów, które chcecie rozwiązać?
Pola: Mamy dwa zespoły, które zajmują się UX researchem. Jeden z nich skupia się bardziej na sprawdzeniu rynku i tego co się dzieje w branży. A drugi zespół, który jest bardziej ze strefy designu – zajmuje się użytkownikami i wywiadami z nimi.
Mamy tak dużo feedbacku od użytkowników, że już wiemy, gdzie klienci mają jakieś swoje bolączki lub czego im brakuje.
Druga rzecz, to dane ilościowe. Kiedy widzimy w danych ilościowych, że coś nie działa to możemy się bliżej przyjrzeć temu problemowi. Na przykład ostatnio odkryliśmy, że użytkownicy, którzy mieli lekcję próbną na urządzeniach mobilnych rzadziej decydują się na zakup subskrypcji.
Zaczynamy przeważnie od małych kroczków, czyli np. od poinformowania klienta, że wygodniej mu będzie mieć lekcję próbną na innym urządzeniu, niż urządzenie mobilne i sprawdzamy, czy użytkownik zmienia urządzenie, bo nie zawsze mamy pewność, że je ma (chcemy to sprawdzić).
Sprawdzamy też, czy to wpłynie na konwersję. Aplikacja mobilna to jest taki delighter dla użytkownika, więc tutaj dane ilościowe coś nam powiedzą, ale nie odpowiedzą na wszystkie wątpliwości – wiemy, że musimy przeprowadzić wywiad z użytkownikami.
One najczęściej są zaplanowane w ten sposób, że sprawdzamy obecny user experience i staramy się dowiedzieć dlaczego korzystają bądź nie z danej funkcji. Oczywiście przy okazji rozmawiamy o ich potrzebach.
Czasami potrzeba więcej niż jednego wywiadu, bo np. najpierw zbieramy wymagania (problemy tych użytkowników, ich bolączki), a dopiero na kolejnym wywiadzie, kiedy mamy jakieś hipotezy na podstawie tego co powiedzieli, to pokazujemy im nasze prototypy i sprawdzamy czy to jest coś do czego powinniśmy dążyć.
Grzesiek: Kto przeprowadza te wywiady?
Pola: W wywiadach uczestniczą UX researcherzy i product menedżerowie (jeśli chcą). Ja staram się uczestniczyć, chociaż wiadomo, że te wywiady trwają długo i jest ich dość dużo, więc nie zawsze mogę, ale kiedy mam taką możliwość to jak najbardziej w tym uczestniczę. Mówiąc „uczestniczę” mam na myśli, że zadaję czasem jakieś dodatkowe pytanie, jeśli wydaje mi się, że jakiś temat jest warty pogłębienia.
Grzesiek: Powiedziałaś wcześniej coś takiego, że macie dostęp do dużej ilości danych i na podstawie tego jesteście w stanie stwierdzić, czy coś jest ok, czy też nie. Kto dostarcza ci te informacje?
Pola: Obecnie struktura wygląda tak, że mamy zespół analityczny i każdy z analityków jest oddelegowany do jakiegoś zespołu, czy do jakiegoś PM-a. Ja akurat mam przyjemność współpracować z analitykiem, który jest bardzo pomocny. Analityk dostarcza nam dane, aby zwalidować naszą hipotezę.
Mój analityk informuje mnie również gdy zauważa jakąś niezgodność w danych lub dziwną sytuację. To jest kolejny punkt, z którego mogę czerpać inspirację i dowiaduje się co moglibyśmy poprawić w naszej aplikacji.
Grzesiek: Okej, to powiedzieliśmy sobie o współpracy z UX resercherami oraz z analitykami danych. Z kim jeszcze współpracujesz?
Pola: Bardzo dużo współpracuję z lead developerami – jeśli chcę wdrożyć jakąś zmianę w aplikacji mobilnej, to bardzo przydaje mi się ich wiedza na temat tego jak coś zostało zaimplementowane. Takie osoby mogą zaproponować lepsze lub szybsze w implementacji rozwiązanie, które też rozwiązuje problemy użytkowników.
Jest dział sprzedaży i marketingu – mamy bardzo silny zespół sprzedażowy, w takim sensie, że on bardzo intensywnie rozmawia z klientami – jest z nimi w kontakcie i też sprzedaje przez telefon.
Moje doświadczenie współpracy z takimi działami jest takie, że najczęściej oni nie przychodzą do nas z problemami, ale niestety z rozwiązaniami. Naszym zadaniem jest zmiana tego podejścia i odkrycie, co tak naprawdę jest problemem.
Grzesiek: Macie dużo „wrzutek” od działu sprzedaży?
Pola: Tak, tak, mam takie sytuacje. Czasami mówią, że klienci odejdą jeśli nie zrobimy tego czy tametgo. Ja zawsze w takich sytuacjach próbuję po pierwsze zrozumieć jaki jest problem (co się dzieje), a druga rzecz: zawsze staram się zastanowić, jak dużą ilość użytkowników to dotyka i ile możemy stracić lub zyskać na wdrożeniu proponowanej funkcjonalności.
Czasem ciężko oszacować wpływ więc zawsze staram się wspierać danymi. Najczęściej jest tak, że handlowcom wydaje się, że znają rozwiązanie, a problem tkwi zupełnie gdzieś indziej. Zawsze warto to sprawdzić.
Grzesiek: Wydaje mi się, że komunikacja i negocjacje to są jedne z kluczowych umiejętności product managera – po to żeby komfortowo móc pracować. Jeśli nie umiemy dobrze powiedzieć osobie „nie” to mamy problem bo sami sobie kopiemy trochę dołek. Jak sobie z tym radzisz?
Pola: Dział sprzedaży również ma swojego analityka, więc mogą sprawdzić wszystkie dane potrzebne do tego żeby oszacować skalę problemu, zanim do mnie przyjdą.
Pokazanie co jest naszym priorytetem w danym momencie jak najbardziej jest ważne, tylko nie w każdej firmie to się sprawdza, bo czasem cele pojedynczych działów są różne. W niektórych firmach, różne działy nie mają wspólnego celu, co powoduje, że najczęściej istnieje niezdrowa rywalizacja.
W Novakid wszyscy wiemy do czego dążymy, jakie metryki musimy ruszyć, co jest naszym celem. Jest nam dużo łatwiej dyskutować o tym, co w danym momencie warto robić, a czego nie. Jeśli chodzi o priorytetyzację to używamy np. RICE i uczymy inne zespoły zrozumienia naszych metod priorytetyzacji, aby wiedziały dlaczego zespół produktowy podejmuje takie, a nie inne decyzje.
Grzesiek: To może przejdźmy sobie teraz do takich miękkich pytań. Jak dbasz o swoją produktywność jako product manager?
Pola: W ostatnim czasie zauważyłam, że mam dość dużo spotkań i zaczęłam sobie je tagować w kalendarzu Google, żeby wiedzieć ile czasu poświęcam na różne inicjatywy.
Tak jak wspomniałam, jestem odpowiedzialna za aplikację mobilną i muszę spinać to wszystko co się dzieje, więc spotykam się z product managerami z różnych obszarów. Spotykam się z UX designerami, z researcherami, analitykiem, biorę udział w wywiadach z klientami, pracuje z developerami – tak mniej więcej wygląda moja praca.
Są to główne spotkania, jednak mimo wszystko znajduję czas na skupienie i pracę bez spotkań, bo uważam, że to jest superważne. Potrzebuję czasem sama spojrzeć na konkurencję lub na to co się dzieje w branży. Po prostu usiąść i zastanowić się co dalej, a będąc ciągle na spotkaniach jest to po prostu niemożliwe.
Grzesiek: Zgadzam się z Tobą, jeśli chodzi o tę pracę fokusową. Byłem w kilku organizacjach, gdzie była tak zwana „spotkanioza” czyli dużo rozmów i uzgadniania, aniżeli realnej pracy.
Pola: W Novakid, jeżeli mamy jakąś większą inicjatywę to zawsze wyznaczamy osobę z biznesu, która jest odpowiedzialna i ma ostatnie słowo razem z product managerem. To nam bardzo pomaga bo jest ktoś, kto może powiedzieć: „okej, podejmujemy decyzję i idziemy dalej”.
Druga rzecz, która jest ważna to żeby mieć koło siebie osobę, która jest ekspertem w danym obszarze.
Na przykład, gdy podejmujemy decyzję na temat marketingu to niech ostateczne słowo ma osoba z tego działu, a nie np. developer. Jeżeli feedback daje CTO, to on musi patrzeć na to od strony technicznej, a nie sprzedażowej. W przeciwnym razie mamy do czynienia z sytuacją, że mamy wielu pseudo ekspertów i ciężko nam jest podjąć decyzję.
Grzesiek: A mogłabyś mi jeszcze powiedzieć jak wygląda u Ciebie praca zdalna?
Pola: Pracuję zdalnie i jeszcze dodatkowo pracuję głównie z osobami, które nie mieszkają w Polsce, i nie mówią po polsku. Uważam, że to jest dodatkowe utrudnienie, bo jedno to praca zdalna, a drugie to bariera językowa. Rozmawiamy wszyscy po angielsku, ale wiadomo, że ta rozmowa nigdy nie będzie na takim poziomie jak w naszych ojczystych językach. Jeżeli chodzi o pracę zdalną: (to jest tylko moje zdanie i zależy to od osób indywidualnie) uważam, że mimo pracy zdalnej warto chociaż raz zobaczyć się z ludźmi, z którymi się pracuje – mi to bardzo pomogło.
W czerwcu mieliśmy okazję spotkać się na żywo w Stambule i od tego czasu lepiej współpracuje mi się z tymi osobami. Jednak praca zdalna zostawia dużo pola do domysłów, jakiegoś wyobrażania sobie, kto jaki jest, albo kto jakie ma intencje. Kiedy widzimy się na żywo to nic nie da się ukryć i dlatego nie ma tej bariery pracy zdalnej.
Podczas pracy zdalnej bardzo intensywnie korzystamy ze Slack-a, ale wiadomo, że kiedy rozmowa jest zbyt długa, to nie ma sensu jej kontynuować, tylko wskoczyć na szybkiego calla.
Jeśli chodzi o warsztaty to często robimy tak, że zaczynamy od spotkania, a później kontynuujemy offline – nie siedzimy razem na callu i nie zapisujemy na karteczkach jakichś pomysłów, tylko rozchodzimy się i każdy musi zapisać swoje pomysły np. na tablicy w Miro. Po tym, nadal offline, zapoznajemy się z tym, co każdy przygotował spotykamy się ponownie i o tym dyskutujemy, żeby dojść do rezultatu.
Grzesiek: A co jest twoim największym wyzwaniem w pracy product managera?
Pola: Obecnie moim największym wyzwaniem jest to, że jestem odpowiedzialna za aplikację mobilną, która była kiedyś stworzona na podstawie wcześniej ustalonych założeń, a ja muszę teraz zadecydować co z nią robimy.
Czy zupełnie ją usuwamy, czy rozdzielamy aplikację mobilną na aplikację dla dzieci i aplikację dla rodziców. Czy zostajemy przy aplikacji, która jest i w niej robimy część dla dziecka i dla rodzica. Czy może w ogóle nie potrzebujemy którejś z tych części.
To jest dla mnie wyzwanie, bo uważam, że dotyczy to też zaplanowania większej strategii firmy.
Grzesiek: Faktycznie brzmi jak mega wyzwanie, które zaowocuje super doświadczeniem. Dziękuje za Twój czas dzisiaj.
Pola: Również dziękuję!